Marzena

Wiesz co, tak naprawdę to… nie pamiętam tego aż tak bardzo, bo trochę już czasu od tego minęło.
Pod koniec 2020 roku, w listopadzie, tutaj mam udowodnione, że rzeczywiście miałam ten covid, natomiast mam podejrzenie, że ja pierwszy raz przechorowałam około marca 2020. Nie straciłam wtedy smaku, tylko to było takie złe samopoczucie. To było tak bardziej na zasadzie grypy, kiedy nie chce ci się jeść, bo się źle czujesz. I wtedy rzeczywiście nie czujesz smaku, ale to bardziej idzie od nosa, od zatok, gdzieś tam jest całe to powonienie osłabione. A brak smaku jest spowodowany tym złym samopoczuciem. No i tak generalnie tak to było, gdzieś tak z 5 dni leżałam, miała wysoką temperaturę, no i takie złe samopoczucie i rzeczywiście brak apetytu. Nie jadłam wtedy.
 Natomiast jeśli chodzi o tę drugą sytuację, pod koniec listopada, to już wtedy jedynym tak naprawdę symptomem tego, że to jest to, to była tylko i wyłącznie utrata smaku i utrata powonienia. Czułam się dobrze. Jednego dnia czułam się taka troszeczkę osłabiona, no ale później już było ok. I na tym się skończyło.
 
I ta utrata powonienia i smaku to było tak… no, koło miesiąca to trwało na pewno. Długo. To już było tak upierdliwe, że mówię: kurczę, ciężko… Starałam się jeść to, czego smak pamiętałam, czyli takie sprawdzone jedzenie. No ale jadłam, bo byłam głodna, bo chciało mi się jeść, bo czułam się dobrze, ale tego smaku w ogóle nie czułam. Jedzenie nie sprawiało mi to jakiejkolwiek frajdy.
 No i tak naprawdę stopniowo odzyskiwałam ten smak i to powonienie. Jeżeli chodzi o zmysł powonienia to cały czas mam wątpliwości. Zresztą, tak samo, jeśli chodzi o smak, natomiast… Na przykład w przypadku czekolady mam tak: jak jem czekoladę to słabo wyczuwam jej smak, natomiast muszę ją powąchać, żeby poczuć. To jest takie dziwne, bardzo!
Czuję, że to jest słodkie, bo wiesz, jak później odzyskiwałam powoli smak to wyczuwałam, że to jest słodkie, że to jest kwaśne, że to jest słone i to było tak stopniowo, natomiast jeżeli chodzi o czekoladę to przez cały czas… raczej to jest na zasadzie, że jest słodkie, ale nie jest to ten smak, nie jest to taka radość z tej czekolady jak było przedtem. Takie mam wrażenie. Nie wiem, czy… tak mi się wydaje i to jest taka jedyna dziwna rzecz, która mi tam została.
To przykre bardzo, zwłaszcza, że jestem strasznym łasuchem. I to dziwne bardzo, że to jest tylko w przypadku czekolady. Cała reszta słodkich rzeczy ok, natomiast czekolada to tylko słodki smak. Jak ją powącham to wtedy wiem, że jem czekoladę. Najgorzej z mleczną, z moją ulubioną. Ona jest taka najsłodsza i takie mam wrażenie, że to jest takie dziwne.
 Później, po kilku tygodniach tego braku smaku i powonienia pojechałam do MacDonalda, mówię: kurde, tam tak pachnie, wręcz śmierdzi tym jedzeniem! Więc mówię: kurde, to jest niemożliwe, że ja nie czuję przez cały czas! Kupiłam sobie frytki i mówię – na pewno teraz poczuję smak! I oczywiście nie poczułam. Zjadłam te frytki, bo byłam cholernie głodna, no ale nie ze smakiem.
 
Kiedy straciłam smak, to żeby się upewnić, czy naprawdę straciłam smak czy mam jakieś omamy dziwne – po prostu jadłam wasabi. Łyżeczkę wasabi i to tak, jakbym jadła po prostu coś szorstkiego. Bo to wasabi ma taką teksturę. Bez uronienia łzy! I mówię: kurde, co jest grane?!
To jedna z takich najbardziej eksperymentalnych i ekstremalnych rzeczy, które zrobiłam, żeby sobie udowodnić, że nie wydaje mi się, że ja rzeczywiście nie czuję tego smaku. Nie czuję, że to jest ostre, nie czuję, że to jest słone, nie czuję, że to jest słodkie… to było takie najgorsze. I później stopniowo już wracało.
 
W końcu zaczynasz jeść i – aha, o kurde, już jest. Tak na 100%.
Tagi: Brak tagów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są *