Brałem prysznic i zorientowałem się, że nie czuję zapachu żelu do kąpieli. On dosyć intensywnie pachnie. No więc wtedy domyśliłem się raczej już co się dzieje i miałem tylko taki… Z jednej strony to jest ulga, bo już wiedziałem skąd to osłabienie z poprzedniego tygodnia, a z drugiej strony ten zgryz, czy powiedzieć Annie już teraz, kiedy ona już się zdążyła położyć, i zapewnić jej nieprzespaną noc, czy może dopiero rano w niedzielę.
Powiedziałem jej rano w niedzielę.
Faktycznie od tego momentu nie miałem zapachu ani smaku. Gotowanie stało się czynnością raczej bezsensowną, wciąż jedzenie sprawiało pewną przyjemność wizualną. Dla mnie to jest dosyć ważne, i faktycznie, jeśli coś wygląda ładnie to często też dobrze smakuje. Nie zawsze to tak działa, w szczególności w drugą stronę, ale ok… Czasem brzydkie rzeczy są przecież pyszne. Niemniej, tutaj pomyślałem, że może to jest jakaś droga, że przynajmniej będę jadł ładne rzeczy i będę czerpał z tego jakąkolwiek przyjemność. I chyba wtedy zamówiliśmy pizzę, po czym okazało się, że właściwie nie ma to żadnego znaczenia, że wygląda to ładnie, skoro nie ma to żadnego smaku. I nawet fakt, że ja pamiętam smak, kojarzę wygląd, który sprawia tę przyjemność – to nic nie daje.
Więc… gotowanie było bezsensowne, zamawianie było bezsensowne, jedzenie stało się właściwie koniecznością. Można było jeść cokolwiek. I wtedy okazało się, że mamy taką bardzo ostrą pastę w lodówce. Pastę, która była kupiona z jakiegoś gruzińskiego czy ukraińskiego sklepu. I ona miała resztki smaku – to znaczy tak czyściła te kubki smakowe, tak była ostra i właściwie nieprzyjazna, że nagle makaron z nią zachowywał jakieś elementy doświadczenia kulinarnego. I tak jedliśmy tę pastę chyba przez 2-3 dni, i kiedy mi już przeszło i powoli smak zaczął wracać i na nowo odkrywałem, że rzeczy znowu mogą być i ładne i smaczne, albo chociaż smaczne.
Ta pasta jest zabawna. Właściwie nigdy więcej nie chciałbym jej jeść, dlatego zastanawiam się jak zrobić to zdjęcie. Może pójdę do sklepu, jeśli tylko się zorientuję, gdzie ona była kupiona, żeby mieć pamiątkę. Natomiast właśnie kompletny bezsens tego doświadczenia jedzenia, kiedy to nie ma smaku strasznie początkowo pustoszył mnie psychicznie, że właśnie jedna z tych najprostszych, najprzyjemniejszych czynności zawsze działa. Do momentu aż z powodu jakiegoś zwarcia na przewodach wirus wyłącza ci to i… i życie traci sens po prostu jak nie możesz zjeść czegoś smacznego! Do tego to osłabienie i brak tych przyjemności zmysłowych, które są non-stop, są takie zwyczajne, strasznie odbierało wolę walki.
Dodaj komentarz