Paulina

Wiesz co, ja może zacznę od tego, jak się dowiedziałam, jak straciłam smak, bo to jakoś dosyć mocno wspominam. Ja jeszcze nie wiedziałam w ogóle, że mam covid. Źle się czułam, chyba nawet nie robiłam testów, bo mi nie chcieli zrobić, odrzucali mnie wszędzie w testach, mówili, że nie trzeba robić testów. No i zjadłam śniadanie – totalnie nie pamiętam, co zjadłam na śniadanie, ale po śniadaniu po jakimś czasie zrobiłam sobie sok. To był sok taki wyciskany z pomarańczy, grejpfrutów i imbiru, więc dosyć intensywny w smaku. Ja zrobiłam ten sok, wypiłam szklankę tego soku i ja nie poczułam smaku. Tak totalnie nie poczułam nic! No i pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy, to że jakieś te owoce… Coś już jakieś takie są… Stare, jakieś nie do końca są smaczne, coś się z nimi stało. Miałam taką myśl. No i tyle, na tym się zakończyło.
Potem zjadłam drugie danie i to jest w ogóle zabawna historia, bo to było jeszcze… Ja chorowałam jakoś pod koniec października a to był dosyć długo taki sezon jeszcze ciepły. I grillowaliśmy razem z moim mężem i mieliśmy tam jeszcze jakieś resztki rzeczy z grilla i nam została kaszanka… Tak się śmieję, no bo to kaszanka, tak? Nic wykwintnego. No, ale zrobiliśmy tę kaszankę, taką odsmażoną z cebulą i ja ją… W ogóle nawet nie zwróciłam uwagi, że ja tego nie czuję w węchu. Ale wzięłam pierwszy kęs do buzi i wtedy poczułam, że nic nie czuję. I dopiero wtedy sobie zdałam sprawę, że to jest covid i że ja naprawdę nic nie czuję. Bo ja pamiętałam ten smak, to była taka nasza kaszanka od rzeźnika, ona była naprawdę intensywna, mocna, taka ostra w smaku. I ja w ogóle jej nie poczułam. No i wtedy się przeraziłam, no i wtedy wiedziałam, że to jest covid.
No i ja oczywiście nie zjadłam tego obiadu już dalej, bo nic nie chciałam jeść. A potem… Potem, powiem ci, że zastanawiałam się, jak do mnie dzwoniłaś, co ja jadłam i ja zupełnie nie jestem sobie w stanie przypomnieć, co ja jadłam. Zupełnie nie pamiętam. Jak próbowałam rozmawiać z moim mężem co to było, bo ja w ogóle nie gotowałam wtedy, bo ja nie miałam ochoty jeść, nie miałam… W ogóle, jakby, straciłam totalnie apetyt razem z tym, że straciłam smak i węch. No to gotował wtedy głównie mój mąż i on mówił – no tak standardowo, zwyczajne rzeczy, te, które zwykle jemy, które robiliśmy. Ja ich totalnie nie pamiętam. Ja tylko właśnie pamiętam, że to było totalnie bez smaku. Ja czułam tylko tę konsystencję, która była jakaś taka zupełnie dziwna i inna niż kiedyś i że to mi przypominało papier. Nie wiem, dlaczego mi przypominało papier, bo jakoś nie mam zwyczaju jedzenia papieru, ale jakoś jak to jadłam, to miałam wrażenie, że to jest papier. Jakieś takie miałam skojarzenie. I totalnie nie miałam ochoty jeść. W ogóle, w ogóle. Więc pamiętam te pierwsze dania, po których straciłam smak i węch, a potem zupełnie nie pamiętam, co jadłam, naprawdę. Próbowałam sobie przypomnieć i zupełnie nie pamiętam, poza tym, że pamiętam, że nie miałam w ogóle ochoty na jedzenie. Jadłam, bo już po prostu czułam… Nawet nie czułam głodu za bardzo, czułam, że tak mi się robi słabo i że powinnam coś zjeść.
Okropne, to było absolutnie okropne doświadczenie. Jak sobie pomyślę, że mogłabym to przeżyć kolejny raz to nie… Bardzo bym nie chciała. To było… Ja bardzo lubię jeść. Bardzo lubię smakować, bardzo lubię różne smaki, lubię jak jedzenie jest ładnie podane na talerzu – zawsze zwracam na to uwagę. A w tym czasie, kiedy nie miałam węchu ani smaku, totalnie straciło to dla mnie znaczenie. I ja totalnie w ogóle nie miałam ochoty na jedzenie. I nie miało to w ogóle znaczenia, w jaki sposób to jest podane, nie miało to znaczenia, co to jest w ogóle. I to było dla mnie zupełnie inne doświadczenie, no bo ja, tak, jak mówiłam, bardzo lubię jeść. Bardzo lubię smakować różne rzeczy. A w tym okresie, też może dlatego zupełnie tego nie pamiętam, bo zupełnie to dla mnie straciło na znaczeniu. No, jakby, robiłam to, bo wiedziałam, że muszę, tak? Że trzeba jeść, żeby żyć, a normalnie, jakby, mam odwrotnie. To jedzenie jest ważną częścią mojego życia. A tu to było zupełnie inaczej.
 
To było totalnie w ogóle, jak ja sobie próbuję to teraz wyobrazić, to widzę to, wiesz, wszystko w szaro-czarnych barwach! Ja nawet nie jestem sobie w stanie przypomnieć, jak to jedzenie wyglądało, jakie miało kolory nawet. Ja nie jestem sobie w stanie przypomnieć. Kojarzy mi się to z jakimś, nie wiem, czarno-białym obrazem, jak z telewizji. Po prostu pozbawione kolorów. No to to jedzenie bez tych smaków i zapachów było pozbawione – poza tym smakiem i zapachem – wszystkiego tak naprawdę, łącznie z kolorami. Jakichś takich barw, doznań. Ciężko mi to jest opisać słowami.
Wiesz co, jest to takie trudne w opisywaniu, no bo tak trochę było to takie traumatyczne doświadczenie, szczerze mówiąc, dla mnie. No bo ono było takie nagłe, niespodziewane, nieprzewidziane i bardzo nieprzyjemne. No a często tak jest, że jak mamy takie doświadczenia bardzo trudne to trudno nam jest o tym opowiedzieć, nie? Opisać to językiem, słowami. I ja autentycznie tego doświadczam, że mi jest ciężko to opisać. Bardziej to widzę w formie obrazu, jako właśnie taki czarno-biały obraz, pozbawiony wyrazistości.
 
Dosyć długo nie miałam smaku i zapachu, tak myślę, jak tak porównuję sobie z innymi osobami. Węch odzyskałam… Bardzo długo, wiesz co, po chyba 7 czy 8 miesiącach. Bardzo długo nie miałam węchu. I ja w ogóle, a propos węchu właśnie! Ja codziennie rano parzę sobie kawę. I ja uwielbiam zapach kawy, który się unosi rano w domu i w tym czasie przez tych naprawdę dobrych kilka miesięcy, kiedy ta kawa była parzona codziennie rano i ja jej nie czułam, to to było straszne. Ale z kolei pamiętam ten moment, kiedy pierwszy raz poczułam kawę. Byłam w łazience, mój mąż robił kawę, wyszłam z tej łazienki i poczułam ten cudowny zapach kawy. To było po prostu fenomenalne, fantastyczne! Naprawdę fantastyczne. A wcześniej ja sobie, prawie że wiesz, wtykałam nos w różne rzeczy z zamkniętymi oczami, żeby coś poczuć i nie czułam absolutnie nic. Więc ten węch po 7-8 miesiącach, mniej więcej, mi wrócił.
Smak… Smak mi wrócił trochę szybciej, to znaczy ja po jakichś kilku tygodniach byłam w stanie rozpoznać, czy coś jest słodkie, czy coś jest słone, czy coś jest kwaśne, czy coś jest gorzkie. Ale tylko tyle. Tylko takie absolutne podstawy, więc mniej więcej byłam w stanie to rozpoznać, no bo wcześniej byłam w stanie tylko wyczuć czy to jest ciepłe czy zimne i jaką ma konsystencję. Poza tym nic. Ale i tak to było pozbawione jakiegokolwiek wyrazu i smaku. Takiego, jak go pamiętałam. I wrócił mi tak nagle…
Ja wtedy byłam na wakacjach. Po tym covidzie bardzo chciałam wyjechać. Udało się wyjechać, więc w ogóle byłam poza Polską. To były pierwsze święta spędzone poza Polską, więc nie było tych typowo polskich smaków, no ale była ryba. Była ryba, ziemniaki i… Nie pamiętam. Jezu, najbardziej pamiętam tę rybę. Zdecydowanie ją pamiętam. I do tego były dobre ziemniaczki, jakieś warzywa. Ale smak tej ryby! Po prostu! Jakoś mało jadłam, owoce się starałam jeść przez cały dzień, a potem wieczorem, jak usiadłam do kolacji nie spodziewając się zupełnie niczego, po prostu – znowu jedzenie. I ja wzięłam ten kawałek ryby i poczułam, że to jest ryba i to było niesamowite doznanie. I od tego czasu faktycznie już mi wrócił tak po prostu ten smak.
Ja daleka jestem od katolicko-chrześcijańskich klimatów, ale generalnie wrócił mi smak na wigilię. Serio. Powiedzmy, że coś jest w tym, że to taki mały wigilijny cud, bo ja od tego momentu już zaczęłam smakować. Zaczęło mi smakować. I dosłownie właśnie zaczęło mi smakować jedzenie i zaczęłam się znowu nim cieszyć. No bo wcześniej, tak jak mówię, to było takie jedzenie, no bo trzeba. 
 
To trwało jakieś 3 miesiące, to chyba nawet było równe 9 tygodni. Konkretna ilość tygodni to była, chyba 9, z tego, co pamiętam. Tak co do dnia to u mnie wyszło. No, prawie, że liczyłam te wszystkie dni. Powiem ci, że ja już z czasem straciłam nadzieję. Ja tam czytałam różne informacje, że tak, ten węch wraca, smak wraca, że to uszkodzone nerwy albo jakieś tam bardziej neurologiczne uszkodzenia, że on pewnie wróci. Ale on mi tak długo nie wracał, że trochę już straciłam nadzieję i trochę myślałam, że już go nigdy nie odzyskam albo jak odzyskam, to będzie dużo słabszy. Ale tak samo, jak nagle go straciłam, tak samo nagle go odzyskałam. Poza tym, że tam miałam ten okres przejściowy, że tak trochę czułam te podstawowe smaki, no ale to i tak nie było to samo, więc to takie trochę było traumatyczne doświadczenie. I nie dziwię się, że ludzie mogą tak to postrzegać, bo to się dzieje nagle, bez ostrzeżenia i jest bardzo nieprzyjemne.
Nie doceniasz tego zupełnie na co dzień, nie? Dla mnie to tak zupełnie oczywiste było, że ja jem i to lubię i mam te swoje ulubione smaki, że nie spodziewałam się, że to może tak po prostu zostać odebrane. To było po prostu totalne zaskoczenie.
Tagi: Brak tagów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są *